Szukaj na tym blogu

sobota, 28 maja 2011

Agnes w Wenecji - Beata Pawlikowska

Z okładki wyczytałam, że będzie to "poetycka opowieść o muzyce, miłości i pasji"*. Podoba mi się styl Pawlikowskiej, więc wypożyczyłam książkę z biblioteki.

I mam mieszane uczucia...

Bo jest to książka o muzyce – szumie deszczu czy wodzie płynącej w kanale w Wenecji, o nutach Vivaldiego. O miłości do Trębacza. I o pasji, z jaką albo dzięki której żyli Marco Polo, Cassanova i Vivaldi.

Według mnie jednak ta książka opowiada o samotności. Wielkiej samotności, która nas paraliżuje, otacza czarną peleryną, przytłacza nas. A jedyną rzeczą, a właściwie osobą, która może uratować bohaterów z Wenecji jest... Agnes.

---
* Beata Pawlikowska, "Agnes w Wenecji", Instytut Wydawniczy Latarnik, 2009, tekst z okładki. 


Recenzja opublikowana również na portalu Biblionetka.

Podróż poślubna - Izabela Sowa

Paloma wspina się po szczeblach kariery, ma nowe mieszkanie urządzone przez stylistę, dla odprężenia ćwiczy pilates i ma nad wszystkim kontrolę, przecież tego uczą poradniki i niezliczone treningi osobowości. Ma też wspaniałego męża, który ociąga się przed wyjazdem na miodowy miesiąc. Do akcji wkracza ekscentryczna pomoc – Brzytwa. Co z tego wyniknie?

Sowa wybrała dziwny kierunek w swych nowych powieściach. Chce przemycić coś ważnego podpierając się nadal lekką formą. Niestety, słabo to wychodzi.

Książkę szybko się czyta. Dobra do autobusu, ale nie na półkę własnej biblioteczki. Dobrze, że jest Matka Polka, która rozkręca trochę akcję i dodaje życia.


Recenzja opublikowana na portalu Biblionetka.

Duszki, stworki i potworki - Dorota Gellner

Dorota Gellner w lekki sposób przedstawia dzieciom (i dorosłym) stworki, duszki i potworki oraz ich wybryki - w przymierzalni, w parku, na przyjęciu czy pod kanapą. Można się bać... ale już wiem, jak ujarzmić potwora spod łóżka ;).

"Gdy potwór się śni - nie ma rady. [...] nie ma co płakać i szlochać, lecz trzeba potwora pokochać! [...]
Gdy ryczy - nie dziwić się wcale, lecz mówić:
- Ach, ryczysz wspaniale!"*

Zabawne ilustracje Macieja Szymanowicza dodają smaku tej publikacji.

Książka jest przezabawna. Na jej podstawie robię zajęcia dzieciaczkom przedszkolnym dotyczące strachu i sposobów pokonywania go. Ja mam wielką frajdę, a one wielkie oczy ze strachu i otwarte buzie z zasłuchania.

---
* Dorota Gellner, "Duszki, stworki i potworki", wyd. Wilga, Warszawa 2008, str. 22.


 Recenzja opublikowana na portalu Biblionetka

Roztrzepana sprzątaczka - Dorota Gellner

Przezabawny zbiór historyjek o dość roztrzepanej sprzątaczce, która szaleje z miotłą – przegania kurze i pająki, aż wygania z domu gości, robala spod krzaka i pająka z kominka. W szale sprzątania jest nie do powstrzymania. A co się stało dalej? Przeczytajcie sami.

 Recenzja publikowana również na portalu Biblionetka.

Traktat o odchudzaniu - Joanna Chmielewska

Przyznam bez bicia (może narażę się tym wielbicielom, ale co tam... raz się żyje) - nigdy nie czytałam kryminałów tej autorki. A dopiero niedawno sięgnęłam po jej humorystyczne książki o kobietach i mężczyznach. I uważam je za godne polecenia.

Po tę książkę sięgnęłam z przekory. Mnie przydałby się traktat o przytyciu. Przekora przekorą, ale ubawiłam się setnie. Porady zdrowotne przeplatane są zabawnymi komentarzami Autorki oraz rysunkami (nie mam pojęcia, czyjego autorstwa).

Dobra książka na szybki relaks. 

Recenzja ukazala się na portalu Biblionetka. 

Śmieszny brzuszek - Jenny McCarthy

Znana aktorka i modelka opowiada o ciąży z wielkim humorem.

Ten poradnik nie powtarza starych treści, to nowość na naszym rynku - z ogromną szczerością autorka opisuje okres ciąży. Według niej to czas noszenia babcinych majtek, wiecznego parcia na pęcherz, ochoty na dziwne połączenia gastronomiczne czy też biustu tak olbrzymiego jak u gwiazd filmów porno.

Książka, mimo humorystycznego ujęcia, to gloryfikacja macierzyństwa i kobiet w szczególności.

Książkę przeczytałam jednym tchem. Choć temat jest mi odległy. Autorka w swej publikacji porusza poważne tematy w zabawny sposób. Czytając masz ostre bóle pleców, ochotę na siusiu, ale również popłaczesz się. I to nie przez huśtawkę hormonalną, ale z powodu humoru zawartego w tej cienkiej (ok. 130 stroniczek) książeczce.

Gorąco polecam. Również Mężczyznom. 


Recenzja opublikowana na portalu Biblionetka.

Trzepot skrzydeł - Katarzyna Grochola

To druga powieść Grocholi, którą jestem zachwycona. Pierwszą była "Osobowość ćmy".

W tej książce wreszcie pokazane są poważne problemy. Krótkie, ale treściwe zdania budzą grozę i przerażenie. Niby temat znany - kobieta bita przez męża. Nic, co mogłoby rzucić na kolana. A jednak. Autorka w świetny sposób ukazała mechanizm działania mężczyzny. I w równie doskonały sposób ukazuje krzywdzoną kobietę. Cała książka jest w formie listu - nie takiego prawdziwego... raczej jest skierowana do... do... nie powiem. Przeczytajcie. Może będziecie zaskoczeni tak jak ja.

Cała książka jest warta przeczytania. Bo temat ciekawy, a ujęcie nowatorskie.

Autorka z każdą powieścią jest coraz lepsza. 


Recenzja ukazala się na portalu Biblionetka.

Wroniec - Jacek Dukaj

Autor jak zwykle nas zaskakuje, tym razem prezentuje nam opowieść o grudniowej nocy 1981 roku. Książka opisuje przygody małego Adasia, któremu Wroniec – zło w czystej postaci porwał rodzinę. Pełno tu Milipantów, Szpicli z antenami, Bubeków, z MOMO też nie ma żartów. A wszystko to w szarej scenerii, szarego miasta, w którym żyją szarzy ludzie. Książce smaku nadają perfekcyjne ilustracje Jakuba Jabłońskiego (Wydawnictwo Literackie, 2009).

Jestem oczarowana tą książka. Ważny kawałek naszej historii został przedstawiony w całkiem inny, oryginalny sposób. Wiem, że dla dzieciaków uczących się o tym w szkole to czyste, suche fakty... ale ta książka to zmieni - inaczej jest uczyć się o tym z nudnych historycznych książek, a inaczej wciągnąć się w akcję, poczuć strach Adasia, skrzypienie śniegu pod butami podczas ucieczki...

Warta przeczytania. I warta posiadania.


Recenzję opublikowano również na portalu Biblionetka.

Pokonać kostuchę - Josh Bazell

Manhatański lekarz Peter Brown ukrywa mroczą tajemnicę. Po konflikcie z mafijnymi pracodawcami zaczął współpracować z FBI. Nagle spotyka przeszłość...

Świetny ironiczny i cierpki humor à la dr House, wciągająca akcja, za którą podążymy z wielką przyjemnością. A miałam nie brać tej książki do ręki - przez pochwalne recenzje na okładce (Rebis, 2009) - zawsze piszą w superlatywach, a potem czytam takie gnioty. A tu niespodzianka. Może dlatego, że mam słabość do ironii albo do Hausa? I jeden jedyny majstersztyk - opis zrobienia noża z własnego ciała. Opis podziałał na mnie tak jak opis guzikowych oczów u Gaimana w "Koralinie" - musiałam zamknąć książkę i skupić się na czymś innym.

Książka warta przeczytania.

Recenzja opublikowana na portalu Biblionetka.

Złodziejka książek - Markus Zusak

Szczerze przyznam, że sięgnęłam po tę książkę ze względu na dobiegająe zewsząd głosy zachęty. I jestem troszkę zaskoczona.

Miało być o holokauście, o wojnie... A było o losach Lisel – dziesięcioletniej półsieroty oddanej na wychowanie obcym ludziom. Akcja powieści rozgrywa się w małym miasteczku niedaleko Monachium, tuż przed wybuchem II wojny światowej oraz w jej trakcie. Zwykłe miasteczko, zwykłe sprawy, zwykli ludzie... Część z nich daje się porwać hitlerowskiej propagandzie. A część z nich pozostaje sobą – naiwną, dobroduszną częścią społeczeństwa, która ponosi konsekwencje swoich odruchów serca (Hans – przybrany ojciec Lisel).

Czytając książkę przywiązujemy się do Lisel i do Hansa. Ale bardzo ciekawą postacią jest też Rosa – przybrana matka dziewczynki. To taka twarda baba rodem z Niemiec, która wydaje rozkazy i żąda posłuszeństwa. To ona ma władzę w domu. Ale zagłębiając się w opowieść widzimy, że tak naprawdę to kobieta o miękkim sercu, która bardzo kocha Lisel, ukrywa Maksa, dba o niego w czasie jego choroby. I nade wszystko kocha swego męża.

Książka zawiera w sobie kilka książek. Narrator–Śmierć umieścił w niej także powieści Maksa – Żyda ukrywanego przez rodzinę Lisel. Dla niego pisanie stało się terapią, darem z serca dla innych.

I jest też wspomniana Śmierć. Właściwie wspomniany, bo jest rodzaju męskiego. Jest całkiem innym Kosiarzem niż u Pratchetta. Jest bardziej ...ludzki? ...zaciekawiony? Potrafi w czasie "pracy", czyli zbierania dusz, przystanąć, by podziwiać kolor nieba lub spojrzeć na to, co robi Lisel.
Śmierć jest tu narratorem. To on prowadzi nas za rękę przez Himmelstrasse, pozwala nam zaglądać do kuchni i piwnic. To on, niestety, ujawnia nam przyszłe wątki historii Lisel... aby później i tak nas czymś zaskoczyć, złapać za serce... Bo to on w pożodze wojennej dziecięce dusze tuli w ramionach.

Świetnym zabiegiem Autora - a raczej Narratora - było umieszczenie w tekście tłumaczeń słów z języka niemieckiego oraz słów trudnych – które w czasie snucia opowieści poznawała Lisel.

Troszkę obawiałam się, że książka może być... hm... zbyt patetyczna. Okazała się świetną lekturą. Pokazała, jak mogła wyglądać wojna z tej drugiej strony – że nie wszyscy byli zachwyceni jej wybuchem, że jak zwykle przeciętny zjadacz chleba nie odczuwał potrzeby walki z całym światem. I co najważniejsze, że w każdym czasie – nawet w okresie wojny - ludzie potrafią być dla siebie dobrzy i podać sobie chleb.


Recenzja ukazała się na portalu Biblionetka.

Życie owadów - Wiktor Pielewin

Książka po pierwszym rozdziale wydawała mi się drętwa i nic niewnosząca do życia. Myliłam się. I to bardzo. Książka (kolejna zresztą w dorobku Pielewina) wnosi sporo do świadomości, ukazując nam obraz życia w Rosji. Rosji nie takiej, jaką pokazują nam media, ale tej prawdziwej, z prawdziwymi ludźmi. Z ludźmi takimi jak my. A wszystko to pod płaszczykiem poznania życia robaków - komary robią interesy, żuczki gnojaki próbują zgłębić zagadki wszechświata, mucha chce lepszego życia...

Jestem ciekawa, jak Pielewin przedstawiłby kobietę zaczytaną? Bo mól książkowy wydaje się zbyt prosty...

Aha... i uważam teraz na zielone muchy. Kto przeczyta, ten zrozumie.


Recenzja ukazała się na portalu Biblionetka.

Metafizyka - Lech Majewski

Akcja powieści rozgrywa się w Wenecji. Jest tu wszystko, co może zainteresować wytrawnego czytelnika współczesnej literatury - miłość i śmierć w Wenecji, obsesyjna fascynacja sztuką, analiza głębokiego uczucia, rozważania o poszukiwaniu miejsca w świecie i sensu egzystowania we współczesności, zaskakujące koncepty. Powieść pisana jest w formie monologu głównego bohatera. Wzruszająca historia, gwałtowne uczucia i ich tajemne związki z ponadczasową sztuką. Wspaniała lektura dla wszystkich wrażliwych czytelników.

W książce znajduje się taki natłok wielkich idei do przemyślenia, że samo zastanawianie się i trawienie tego zabiera troszkę czasu. I zostawia pewne ziarno w nas.

Po przeczytaniu "Hipnotyzera" jestem zafascynowana Majewskim. Jego wiedzą, ujęciem tematu i spojrzeniem na otaczający nas świat.

Ta książka jest kolejnym przykładem jego geniuszu. 


Recenzja ukazała się na portalu Biblionetka.

Apokalipso - Max Cegielski

Przyznam się szczerze, że książkę kupiłam ze względu na autora i tytuł. Coraz bardziej dziwnymi kryteriami kieruję się przy wyborze nowych pozycji z literatury.

Historia niby prosta - dwóch braci, każdy podąża inną ścieżką, choć tak naprawdę obaj taplają się w brei show-biznesu. Autor jednak odkrywa przed nami prawdę, swoją prawdę, o nowej Warszawce, agencjach reklamowych, muzykach, o rodzinach mających swe tajemnice (i nie do końca je ukazuje, zostawia nam pewien głód wiedzy). Wszystko jednak podane jest w otoczce cynizmu i końca. Końca kariery, etapu w życiu, końca świata - Apokalipsy. Właściwie apokalipso, którą jeden z bohaterów ma zareklamować. Czy to nie przerażające?

Książkę czyta się szybko. Lekki styl autora ułatwia sprawę. A wszystko, co zawarł w tej krótkiej historii jest porażające, cyniczne i tragiczne. Jak my sami w naszym pędzie do CZEGOŚ.


Recenzja publikowana była również na portalu Biblionetka.

Śmieszni kochankowie - Mariusz Cieślik

Zbiór jedenastu opowiadań o miłości, seksie i innych demonach zakupiłam ze względu na wulgarny początek pierwszego z nich - "Ty ku**iarzu, dzi*karzu pie*dolony. Kto mówi - pytam - kto mówi, a słuchawka swoje. Niech ci odpadnie, dewiancie jeden. [...] I dopiero wtedy się obudziłem"*. Przyznaję, że kryterium wyboru dość dziwne, ale opłacało się zakupić tę pozycję.

Autor nie owija w bawełnę. Pisze mocno i treściwie z męskiego punktu widzenia. Pełno paradoksów, groteski, czyli dokładny rys naszego tu i teraz. Rozpaczliwe szukanie miłości, obsesje erotyczne, a czasem tylko czułość. Zazdrość, naiwność, miłości długoletnie i krótkie romanse. Uczucia w wulgarnej i tragikomicznej odsłonie.

Książka zaskakuje i wciąga.

---
* Mariusz Cieślik, "Śmieszni kochankowie", wyd. o W.A.B., Warszawa 2004, str. 5.


Recenzja ukazała się już na portalu Biblionetka 

Kiedy byłem dziełem sztuki - Éric-Emmanuel Schmitt

Zdesperowany bohater na skraju samobójstwa podpisuje iście faustowski pakt ze spotkanym przypadkowo artystą. Odda się w jego ręce, w zamian za co odzyska sens życia. Jako żywa rzeźba staje się sławny i podziwiany. Ale czy na pewno jest zadowolony z decyzji, jaką podjął? Czy tak naprawdę zależało mu na tym, co osiągnął? Jak zwykle u Schmitta, ważne pytania podane lekko i z przymrużeniem oka.

Mam słabość do Schmitta, ale książkę kupiłam tylko dlatego, że przeczytałam początek:

"Wszystkie moje samobójstwa były nieudane.
Właściwie wszystko było nieudane: i życie, i samobójstwa.
W moim przypadku jest to tym bardziej okrutne, że zdaję sobie z tego sprawę"*.

Lubię tę nutkę autoironii i smutku. Prawdę mówiąc, często tak się nam wydaje. Ale czy posunęlibyśmy się do tego, by być rzeźbą? Im dalej zagłębiałam się w książkę dość... hm... fantastyczną? niespotykaną? nowatorską? - tym byłam ciekawsza losów głównego bohatera i tym bardziej doceniałam to, co mam. Tu i teraz.

Każdemu poleciałabym tego autora, a tę książkę każdemu, kto kocha sztukę, samobójstwa i ma niską samoocenę. Zresztą nich każdy przeczyta...


---
* É.-E. Schmitt "Kiedy byłem dziełem sztuki", przekład Maria Braunstein, Wydawnictwo Znak, Kraków 2007, str. 5


Recenzja ukazala się również na portalu Biblionetka

Bikini - Janusz L. Wiśniewski

Dwa kontrastujące wiaty – Drezno i Nowy York ukazane w roku 1945. Powieść to historia Anny oraz Stanleya.
Kobieta - mieszkanka ogarniętej wojną Europy, antyfaszystowską Niemkę oraz jej rodzinę dotykają despotyczne rządy Hitlera . Nie powstrzymuje ich to, by przez dwa lata ukrywać u siebie żydowskiego chłopca. Po śmierci rodziców Anna błąka się po zbombardowanym Dreźnie, poświęca się swej pasji - fotografowaniu.
Noc z piękna kobietą zostaje Stanleyowi przerwana. Jako reporter New York Timesa ma wyruszyć do Belgii, a stamtąd do Niemiec i zrobić reportaż wprost z pola walki.
I właśnie tam - w zbombardowanym Dreźnie na wysokości osiemdziesięciu metrów spotykają się nasi bohaterzy. Łączy ich pasja fotografowania oraz chęć życia w bezpiecznym miejscu.
Książki J.L.Wiśniewskiego czyta się szybko, z chęcią przewraca się strony. Tak jest i tym razem. Powieść zawiera ponadczasowe pytania o zło, miłość oraz szczęście, pełna jest refleksji na temat odpowiedzialności, kultury oraz natury człowieka. Niezapomniana powieść.

Recenzja ukazała się na blogu Biblioteka na 6

Nie pójdę z nieznajomym - Dagmar Geisler

Lu – główna bohaterka książeczki zostaje sama przed przedszkolem. Czeka, aż ktoś ją zabierze do domu. Różni ludzie chcą jej pomóc, ale czy Lu z nimi pójdzie?

Książeczka skierowana jest do przedszkolaków i dzieci z pierwszych klas podstawówki. Uczy, jak zachować się wobec nieznajomych. W zabawny i łatwy dla dziecka sposób pokazuje, komu ufać, a komu nie. Bo czy wiadomo, że pan X trzyma krokodyla w domu? Albo dłubie w nosie, jak nikt nie patrzy?


Frazą często powtarzaną przez Lu jest: "nie znam cię, nie pójdę z tobą"*, co łatwo wpada w ucho i dzieciaki szybko zapamiętują.


Mój bratanek jest zachwycony książeczka, zresztą ja też.



---

* Dagmar Geisler, "Nie pójdę z nieznajomym", wyd. Zielona Sowa, Kraków 2009, str. 7.


Recenzja publikowana na portalu Biblionetka 

Dziwny przypadek psa nocną porą - Mark Haddon

Główny bohater książki - Christopher nie lubi być dotykany, nie przepada za kolorem żółtym i brązowym, nie lubi, gdy jego jedzenie się miesza, za to uwielbia logikę i matematykę. Zwykły 15-latek...? Nie. Dziecko z zespołem Aspergera (autyzm). Ludzie, ich emocje, mimika, metaforyczny język są dla autystycznego chłopca wieczną zagadką. Kiedy świat nie przedstawia mu się jako logiczny ciąg faktów, wpada w panikę. Jego ulubieńcem jest Sherlock Holmes, na którym się wzoruje, prowadząc dochodzenie w sprawie zabitego psa sąsiadki. Śledztwo zawiedzie Christophera dalej, niż chciałby jego kochający ojciec... Podróż, w którą wyrusza przez nikogo nierozumiany chłopiec, to jedna z najbardziej przejmujących partii książki. Christopher z żelazną konsekwencją wyciąga wnioski, dlatego np. przestaje wierzyć temu, kto raz go okłamał. Kiedy patrzymy na świat jego oczyma, zastanawiamy się, czy to nie my jesteśmy bardziej upośledzeni.

Autor świetnie ukazuje normalność dziecka autystycznego. (Bo przecież każdy z nas coś lubi ,a czegoś nie). A potem zagłębia się w jego doświadczenie świata. Rzeczywistość oglądana oczami Christophera jest przerażająca, wyolbrzymiona... Tak naprawdę im więcej stron za nami, tym bardziej czujemy jak on. I warto to poczuć. By wiedzieć i by zrozumieć takie dzieciaki.


Książka warta przeczytania. Świetnie napisana, z dobrą fabułą, która wciąga i uczy.

Recenzja publikowana na portalu Biblionetka. 

Margo - Niebezpieczna wyspa - Janusz Onufrowicz

Margo zostaje porwana i umieszczona w upiornej szkole z innymi dziećmi. Dziewczynka wraz z przyjaciółmi przeciwstawia się upiornej Mona Manie, władczyni zamku Zazuzizuzal i wyspy Mururu. W najtrudniejszych chwilach Margo może liczyć na babcię Jolę. I nie jest to zwykła babcia.

Świetna opowieść o przyjaźni i pokonywaniu trudności. Napisana z humorem i ironią książka wciąga już od pierwszej strony. Zwroty akcji zaskakują, tworzone mutacje zwierząt zastanawiają - zmuszają do myślenia, co to my, dorośli, wyprawiamy.

Aha... i w łatwy sposób uczy alfabetu Morsa. 

Recenzja ukazała się na portalu Biblionetka. 

Empire V - Wiktor Pielewin

Tytuł oryginalnie brzmi "Ampir V", co uważam za lepsze odzwierciedlenie zawartych treści.

Młody nieudacznik, Roma Szurkin, odpowiada na ogłoszenie prasowe obiecujące sukces życiowy, i trafia do bractwa wampirów. Trafia do elity i w kilka tygodni dzięki kursom glamouru i dyskursu dowiaduje się, w jaki sposób skonstruowany jest współczesny świat.

Pielewin drąży tematy podejmowane już w poprzednich utworach - w życiu wszystko jest względne, a ludzie podlegają nieustannej manipulacji. Autor pozostaje prorokiem i kronikarzem nowej ery. Sięga po charakterystyczne dla siebie środki: miesza rozmaite wierzenia - teozofię, okultyzm, buddyzm, mitologię babilońską - i znajduje dla nich niespodziewane zastosowanie we współczesności. Powstała powieść niezwykle pielewinowska, a jednocześnie ciągle zaskakująca szaleństwem pomysłów, wizją, kunsztem literackim i zaraźliwym humorem. Na szczęście Pielewinowi nie brak wdzięku. Pozostaje on pisarzem wściekle inteligentnym, przezabawnym i przewrotnym. Ośmiesza zarazem współczesny dyskurs naukowy i naśmiewa się z eklektyczności kultury, sam od niej nie stroniąc.

Książka została zaklasyfikowana jako fantastyka - to przez wampiry. Przeczytałam te ponad 400 stron jednym tchem, no, może dwoma, niestety musiałam zrobić przerwę na pracę. To moja pierwsza książka tego autora i jestem nim oczarowana, zachwycona, porażona i żądam więcej!

Świetna akcja, mix kultur i wierzeń, ale mimo to wszystko spójne i jasne. Każda teoria poparta dowodami, których nie da się obalić. Książka zostaje długo w pamięci i zmusza do myślenia (zwłaszcza dyskurs, glamour i bablos). A czasami do odświeżenia wiedzy - przyznam szczerze, że dla dzikiej satysfakcji i wiedzy sprawdziłam życiorys Tołstoja, wiersze poetów rosyjskich oraz pochodzenie słów.

Raczej nie jestem wielką entuzjastką Dostojewskiego i literatury rosyjskiej, ale Pielewin jest olśniewający, powalający. To świeży powiew inteligencji, humoru i wysokiego kunsztu literackiego. Po prostu TRZEBA przeczytać :].

Gdybym miała ocenić tę książkę w skali dziewięciostopniowej, byłoby to 13/10.

Recenzja ukazała się również na portalu Biblionetka.

Prowadź swój pług przez kości umarłych - Olga Tokarczuk

Akcja książki rozgrywa się w Kotlinie Kłodzkiej. Główną bohaterką jest Janina Duszejko, pasjonująca się astrologią. Wielką miłością obdarza wszelkie zwierzęta. Gdy w okolicy zaczynają ginąć kłusownicy i krzywdziciele zwierząt, Duszejko ma teorię na temat motywu i sprawcy tych zbrodni, ale wszyscy traktują ją jak dziwaczkę.

Myślałam, że będzie to książka z serii lekkich i przyjemnych. Pomyliłam się. Tokarczuk jak zawsze zmusza nas do myślenia i zastanawiania się nad własnym losem i decyzjami, które podejmujemy w życiu. Pisze o szacunku i miłości, nie tylko do nas samych i innych ludzie, ale także do naszych braci mniejszych i tych malusich.

Książka jest wciągająca. A tezy, jakie przedstawia autorka, po pewnym czasie stają się naszym nowym światopoglądem.

I, o dziwo, to pierwszy thriller, w którym dałam wodzić się za nos.


Recenzja ukazała się na portalu Biblionetka 

Hello

Witam,

Według ostatnich badań Biblioteki Narodowej, 56% Polaków nie czyta książek. My, czytający jesteśmy w mniejszości. Jesteśmy czarnymi owcami i podoba się nam bycie poza stadem! Ty też olej stado i bądź czarną owcą! Czytaj!

Mówcie mi Apo Czarna Owca ;) 

Na tym blogu będę umieszczać subiektywne oceny czytanych przeze mnie książek. Raz będą dłuższe, raz krótsze... bo oprócz czytania i pierników lubię też się lenić ;)