Z okładki wyczytałam, że będzie to "poetycka opowieść o muzyce, miłości i pasji"*. Podoba mi się styl Pawlikowskiej, więc wypożyczyłam książkę z biblioteki.
I mam mieszane uczucia...
Bo jest to książka o muzyce – szumie deszczu czy wodzie płynącej w kanale w Wenecji, o nutach Vivaldiego. O miłości do Trębacza. I o pasji, z jaką albo dzięki której żyli Marco Polo, Cassanova i Vivaldi.
Według mnie jednak ta książka opowiada o samotności. Wielkiej samotności, która nas paraliżuje, otacza czarną peleryną, przytłacza nas. A jedyną rzeczą, a właściwie osobą, która może uratować bohaterów z Wenecji jest... Agnes.
---
* Beata Pawlikowska, "Agnes w Wenecji", Instytut Wydawniczy Latarnik, 2009, tekst z okładki.
I mam mieszane uczucia...
Bo jest to książka o muzyce – szumie deszczu czy wodzie płynącej w kanale w Wenecji, o nutach Vivaldiego. O miłości do Trębacza. I o pasji, z jaką albo dzięki której żyli Marco Polo, Cassanova i Vivaldi.
Według mnie jednak ta książka opowiada o samotności. Wielkiej samotności, która nas paraliżuje, otacza czarną peleryną, przytłacza nas. A jedyną rzeczą, a właściwie osobą, która może uratować bohaterów z Wenecji jest... Agnes.
---
* Beata Pawlikowska, "Agnes w Wenecji", Instytut Wydawniczy Latarnik, 2009, tekst z okładki.
Recenzja opublikowana również na portalu Biblionetka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz